Translate

Krytyk literacki Stanisław Stanik o poezji Pawła Soroki

Krytyk literacki Stanisław Stanik o poezji Pawła Soroki
ROMANTYK-REALISTA

Wiersze Paweł Soroka zaczął pisać bardzo wcześnie. I niemal od początku dojrzale. Ciekawy i interesujący jest wiersz poety z 1972, który powstał na zajęciach fakultatywnych z geografii w II LO nr 15 w Gnieźnie. Nosi on tytuł „Wyobraźnia” i ma posmak surrealistyczny. Z wyobraźni wyzwolonej rodziła się ta poezja, a jakaś cząstka tej tendencji została odzwierciedlona w tytule zbioru wierszy wybranych i najnowszych Soroki „Wyzwalania wyobraźni” z 2010 roku. Logika w tym utworze gubi się i gmatwa jak rojenie senne, a sam autor powiada w jego tekście: „w y o b r a ź n i a… / nie pozwala się sfotografować,  nie uchwycisz jej dłonią”. Długo autor nie utrzymał się przy tej poetyce, bo zaraz następne wiersze zachowują żelazną logikę i sens.
Zmienił się o tyle, że we wspomnianym tomie wierszy „Wyzwalanie wyobraźni” w jego wstępie inny starszy poeta nazywa Sorokę „sentymentalnym realistą”. Pada tu słowo „sentymentalny”, a przecież Soroka budował zręby ruchu poetyckiego zwanego „realnym romantyzmem”. Było to też w jego latach wczesnej młodości, kiedy w 1976 roku zakładał Studenckie Centrum Literackie „Gremium” i w latach osiemdziesiątych ( od września 1980 r.) ogniwa Robotniczego  Stowarzyszenia Twórców Kultury na terenie całego kraju. Przez szeregi obu tych organizacji przewinęły się dziesiątki poetów, a sam Soroka znany był z patriotycznych poglądów jakby niezależnie od nauk pobieranych na politologii UW.
Poetą Paweł Soroka był tak naprawdę do końca XX wieku do czasu, kiedy poświęcił się przede wszystkim nauce. Wydawał rzadko, ostrożnie. W swoim dorobku ma oryginalne tomy, takie jak „Oczyszczenie” (1979), „Między stolicami” (1992), „Molo białe i czerwone” (1999) oraz arkusz poetycki „Chwila samozatracenia” (1978). Następnie publikował tylko arkusz poetycki „Siedemnaście  erotyków” (2005) i obszerny zbiór - wspomniane „Wyzwalanie wyobraźni. Wiersze najnowsze i wybrane” (2010), zawierający wybór wierszy z wcześniejszych tomików, które uzupełnił wierszami rodzącymi się na bieżąco.
            Jego twórczość nie jest ilościowo bogata, można wziąć ją w garść i rozsypać na niewiele ponad dwieście dwadzieścia utworów jednak jest bogata merytorycznie. Ukazuje świat wszechstronnie i w miarę dorastania z różnym natężeniem „wyzwalania” słowa, toteż pora zwrócić uwagę na jej zawartość treściową.
Układa się ona w pewne zamknięte, choć uzupełniające się wątki. Wyszczególnić by tu należało wątek urbanistyczny, przyrodniczy, patriotyczny oraz społeczno-polityczny, miłosny, ogólno- albo wewnątrzpoetycki (poruszające sprawy programowe). Pierwszy z tych wątków – urbanistyczny – obejmuje sferę doznań z obcowania z miastem, co okazywało się tendencją nowofalową. Nie ma tu wszak zagubienia w tłumie, lecz wizualizacja milczących gmachów, przecznic, szyn, kolei, Gniezna, Warszawy. Wiele z tych wierszy powstało w biegu, w trakcie podróży, bo Soroka był od młodości trampem jak Stachura,  z tym, że odbiera rzeczywistość bardziej wzrokowo, drugi – dotykowo, uczuciowo. Było i jest to w istocie pokolenie wędrujących.
Nawet miasto posiada przecież cechy przytulnej oazy. Świadczą o tym duże partie tekstu mówiące o tym:
to miasto jest najspokojniejsze,
gdy trzciny okalającego go jeziora
milczą w pełni księżyca”
                            („Barwy miasta”)

Poeta zatrzymuje uwagę przy porach dnia, porach roku, spokojnych, sentymentalnych, rzekłby Zbigniew Jerzyna, tonacjach przyrody, zjawiskach natury. I tu rodzi się przeświadczenie, że otoczenie romantyczne odbija się sentymentalnie w oczach poety. Autor pisze:
odległy piasek plaży w ręku dziecka
jest w mojej lornetce
w moim oku”

Rzadko, bo rzadko, ale pojawiają się przy tych widokach akcenty egzystencjalne. Kiedy autor mówi o tym pierwszym, dotykalnym brzegu, nachodzi go pytanie o brzeg drugi, ten wieczny. Właśnie przyroda daje początek odniesienia do zamyślenia, wysnuwania wniosków, refleksji – jest najtrwalsza w świecie poety.
Natura romantyka-realisty odbiła się na tematyce jego wierszy, a szczególnie erotyków, które dominują w twórczości Soroki. Tak czuły na wdzięki kobiety Zbigniew Jerzyna zauważył: „Miłości towarzyszy nieustanna obawa utraty, niepewności, ale też jest w niej ogromna siła – ten wzmacniający z e w, który jest darczyńcą energii i inspiracji twórczych”. Kobieta pojawia się w zarysie, szkicu, jest wewnętrznie nietknięta jak w wierszu Norwida „Epos-nasza”, poświęconym ukochanej Kamili Lemańskiej:
A Dulcynea moja - o! prze-chrobry
Rycerzu - wiedz, że w swojej ona
Osobie nigdy mi nie odsłoniona -
- Chyba że wietrzyk jaki, wietrzyk dobry
Uchyli czasem kwefu i nad włosem
Rumianych grono gwiazd pokaże z dala
Albo obrączkę tęczową z opala,
Albo obuwia, co się bawi z wrzosem (…)”

Odbiór kobiety jest typowo wrażeniowy, nie zmysłowy, sensualny. Kobietę i bohatera lirycznego dzieli przestrzeń, odległość. Kobieta jest smugą cienia, a czasem złudzeniem. Stapia się z przyrodą, z otoczeniem, z kosmosem, bywa tęsknotą i pragnieniem, po rozejściu się z nią czy rozminięciu zdaje się być i sentymentem. W każdym razie Soroka jest mistrzem poezji miłosnej, niespełnionej. Dlatego też ciągle przegrywa, opuszcza, przeżywa chwile satysfakcji i znów opuszcza.
Trzeci krąg tematyczny obejmują wiersze patriotyczne i społeczno-polityczne, te, które przysparzały poecie kłopotów, i to po dziś dzień, bo Zbigniew Jerzyna źle patrzy na ideologizację poezji w ogóle. Podobnie zresztą Jan Zdzisław Brudnicki, autor drugiego słowa wstępnego do „Wyzwalania wyobraźni”. Ale cóż począć, pokolenie Soroki było rówieśne pokoleniu Wałęsy oraz Kaczyńskiego i opowiadało się za rewoltą robotników. Mówi się, że rewolucja roku 1980 była bezkrwawa i jako taka przyszła w porę i na miejscu. Innego zdania był „beton”, czy jak kto woli – twardogłowi. Soroka wierzył, że od siły proletariatu „ruszą mury”, choćby ten proletariat nie musiał stosować przemocy. Jak to się stało, że marzenie ziściło się, o czym wie nie tylko Paweł Soroka i jemu podobni politolodzy, bo Soroka jak wiadomo kończył politologię, ale i mniej wtajemniczeni. Stała się po prostu, jak to ładnie określono, sprawiedliwość dziejowa. Soroka zaś, prowadząc ruch robotniczej literatury, przyłożył swoją rękę do sprawiedliwości.
Osobną grupę, zebraną w rozdziałach „Wystawa rzeźby historii” i „Kto słyszał tańczące oko?” tworzą wiersze ogólne, wiersze-syntezy, teorematy. Zimą 1980 roku już pisał:
mówią
że poeta dziś nie oddycha
jak naród
nie cierpi za przyszłość
nie wpina się w teraźniejszość”

Jest to pewne krytyczne stwierdzenie faktu, a w nim mieści się postulat, aby poezja nadążała za narodem. Gdzie indziej zastanawia się nad potrzebą kreowania rzeczywistości, nie tylko jej odbierania. Jeszcze na innym miejscu zatrzymuje uwagę przy uzurpacji osiągnięć, kiedy to:
pragnie zwyciężać
prędkość światła
i zbudować wehikuł czasu
by drwić ze swych przodków”

Wiele dostaje się człowiekowi tak organicznie jak i mentalnie. To jednak, co go wywyższa, to zdolność tworzenia. Zdarza się, że sam rozpuszcza wodze fantazji, wnikając w nadrealizm. Popada w przypadek, przeciw któremu sam protestuje. W wierszu „Poeci sanatoryjni” stwierdza niezbicie:
Ci których poezją ścisnął pięścią GRZECH
elitaryzmu
wegetują tu zamknięci w hermetycznych barakach
bez okien na świat”

Nie woła autor o poezję hal i trybun – nawet odmiennym niż futuryści kierunku nagłaśnianą, ale głosi program poezji jasnej, prostej jak podanie ręki. Takie to sprawy nasuwają się na myśl poecie, a nie jest to ich wyczerpanie. Paweł Soroka widzi świat wszechstronnie i poddaje oglądowi na wszystkie strony.
Nie wyczerpując analizy, a wskazując na umiejętność syntetyzowania Soroki, pragnę i ja poświęcić parę słów syntezy. Przed ponad 10 laty w Domu Literatury w Warszawie prowadziłem promocję jego arkusza poetyckiego „Siedemnaście  erotyków”. W „Wyzwalaniu wyobraźni”  zamieścił 25 takich utworów. Ale nie w tym rzecz. Wówczas nazwałem Pawła ze sceny „człowiekiem renesansowym”. Czy dziś chciałbym się ze swojego zdania wycofać? Bynajmniej, muszę wzbogacić je o argumenty dodatkowo to motywujące.
Człowieka renesansu zwykle widzimy jako humanistę, nie przedstawiciela nauk ścisłych. Ale Soroka, prawdziwy inżynier dusz, ma na koncie dokonania w sferze propagowania i wspierania przemysłu i techniki wojskowej oraz artystyczne. Pisze wiersze, prace publicystyczne, naukowe, maluje obrazy. Jako człowiek czynu od początku do dzisiaj towarzyszy ruchowi RSTK, wydając, jak ostatnio, własnym sumptem pismo „Własnym Głodem”. W dziedzinie nauki osiągnął tytuł profesora nadzwyczajnego, wykładając na dwóch uczelniach: w Warszawie i na Uniwersytecie w Kielcach. Będąc człowiekiem czynu, zdobywał sprawności szybkościowe w locie samolotem ponaddźwiękowym, w rejsie na okręcie podwodnym, podczas skoku spadochronowego czy w trakcie jazdy samochodem wyścigowym na torze, w zwiedzaniu pod ziemią kilku kopalń itd. Kiedy przeprowadzałem wywiad z Pawłem Soroką, zapowiadał w przyszłości swój lot kosmiczny. Oczekiwanie, jak na razie nie spełniło się, ale na pewno organicznie Paweł jest do tego zdolny a nawet jeżeli nie poleciał w rakiecie, nic się nie stało, los tak chciał. Ludzie renesansowi bardziej są potrzebni na Ziemi niż w próżni.
Warszawa, 29.01.2018 r.
Stanisław Stanik


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz